Jak trafiłam do tej prawdziwej informacji turystycznej w Delhi?

[:pl]

– I would like to know some more informations about the condtitions of the road from Manali do Leh
– it is closed – odpowiada Hindus.
– Closed? – powtarzam. – are you sure?
– Yeas it is closed, if you want i can book you a ticket to Manali and back.
– I dont want a ticket back from Manali.
– do you want flight to Srinagar?
– noo, there are lots of protest now in Sringar and 3 days ago they killed a terrorist there. It is too dangerous – odpowiadam i uśmiecham się widząc minę hindusa.

Wiem, że jest zaskoczony tym, że jestem zorientowana.

Zdaje sobie sprawę, że nie jestem w prawdziwej informacji turystycznej tylko w agencji, którą ją udaje. Hindus, którego poznałam na ulicy, źle mnie prowadził, ale ja jednak postanowiłam za nim pójść. Byłam ciekawa, na co będą chcieli mnie naciągnąć, no i najważniejsze chciałam posiedzieć w klimatyzowanym pomieszczeniu. Na początku sierpnia jeszcze ciężko oddychać w Delhi.

Canningnum Place jest położone na planie okręgu. Między kolumnami można znaleźć sklepy renomowanych marek SONY, CANON ADIDAS, HP itp.
Oprócz tego drogie restauracje, puby i instytucje bankowe. Niedaleko stąd znajduje się właśnie jedyna Informacja Turystyczna.
Bardzo blisko znajdują się tez ambasady. Dookoła kręci się wojsko, dojąc wrażenie bezpieczeństwa.

Canningnum Place
Canningnum Place

Patrząc na mapę dzień wcześniej myślałam, że teren jest bardzo prosty w nawigacji i bez problemu dojdę tam, gdzie chce. Próbuję zapamiętać drogę, żeby nie musieć wyciągać mapę na ulicy. Mapa w rękach białoskórej samotnej dziewczyny wzbudzi niepotrzebne zainteresowanie.

Po wyjściu z metra głupieje. Nie wiem, gdzie jestem i nie mam pojęcia, w którym kierunku iść. Słońce świeci przeraźliwie. Od razu po wyjściu z zaciemnionego metra zaczynam się pocić. Krople potu spływają mi z czoła, a oczy wyschnięte domagają się kropel nawilżających. Często nie wiedzieć czemu soczewka mi się przesuwa i tracę ostrość widzenia.
Próbuje kupić okulary słoneczne, ale zawsze jak podchodzę do stoiska, otacza mnie grupa mężczyzn. Wzbudza to we mnie duży dyskomfort. Odchodzę.

“Czy oni wszyscy przeczuwają, że to mój pierwszy dzień w Delhi i że się denerwuję?” – zaczynam się zastanawiać.

Cały dyskomfort pogodowy mój umysł ignoruje i skupia się, żeby nie panikować i udawać pewną siebie. W takich sytuacjach, kiedy nie wiem, gdzie jestem i w którym kierunku iść Indie bardzo mnie stresują.

Wychodząc z tej nieprawdziwej agencji turystycznej, wyobrażam sobie jak byłoby mi łatwiej podróżować z kimś, szczególnie z kimś, kto się orientuje dobrze w terenie. No i może jednak powinnam kupic tego smartphona?
Idąc, oddaje się tym marzeniom, gdy nagle…

– hey you ok? the only right Turist Information is on 88 Janpath street – zaczepia mnie młody Hindus. Patrzę na niego, bo wiem, że mówi prawdę.
– yeas I know, but i dont how to get there – odpowiadam
– I am going there half way, you can go with me and later i will explain it to you and you go on your own.
– Ok — odpowiadam, przeczuwając, że mogę mu zaufać.

Hinduska rodzina w Delhi
Hinduska rodzina w Delhi

Po 10 minutach odnajduję informacje turystyczna. Na kawę jednak nie daje się zaprosić. Mam ograniczone zaufanie. Wiem, że może to być jeden z trików, żeby zwabić mnie, tam gdzie chcą.

Niestety, zdarza się tak, że ludzie najpierw udają pomocnych i koleżeńskich, troszczących się o Ciebie, budują zaufanie, a dopiero potem realizują swoje zamiary.

Trzeba być ostrożnym.
Szczególnie gdy się podróżuje samemu.

W delijskim metrze. Pierwsze kilka wagonów zarezerwowanych jest tylko dla kobiet
W delijskim metrze. Pierwsze kilka wagonów zarezerwowanych jest tylko dla kobiet

 [:en]

– I would like to know some more informations about the condtitions of the road from Manali do Leh
– it is closed – odpowiada Hindus.
– Closed? – powtarzam. – are you sure?
– Yeas it is closed, if you want i can book you a ticket to Manali and back.
– I dont want ticket back to Manali.
– do you want flight to Srinagar?
– noo, there are lots of protest now in Sringar and 3 days ago they killed a terrorist there. It is too dangerous – odpowiadam i uśmiecham się widząc minę hindusa.

Wiem, że jest zaskoczony tym, że jestem zorientowana.

Zdaje sobie sprawę, że nie jestem w prawdziwej informacji turystycznej tylko w agencji, którą ją udaje. Hindus, którego poznałam na ulicy, źle mnie prowadził, ale ja jednak postanowiłam za nim pójść. Byłam ciekawa, na co będą chcieli mnie naciągnąć, no i najważniejsze chciałam posiedzieć w klimatyzowanym pomieszczeniu. Na początku sierpnia jeszcze ciężko oddychać w Delhi.

Canningnum Place jest położone na planie okręgu. Między kolumnami można znaleźć sklepy renomowanych marek SONY, CANON ADIDAS, HP itp.
Oprócz tego drogie restauracje, puby i instytucje bankowe. Niedaleko stąd znajduje się właśnie jedyna Informacja Turystyczna, która prowadzona jest przez rząd.
Bardzo blisko znajdują się tez ambasady. Dookoła kręci się wojsko, dojąc wrażenie bezpieczeństwa.

Patrząc na mapę dzień wcześniej myślałam, że teren jest bardzo prosty w nawigacji i bez problemu dojdę tam, gdzie chce. Próbuję zapamiętać drogę, żeby nie musieć wyciągać mapę na ulicy. Mapa w rękach białoskórej samotnej dziewczyny wzbudzi niepotrzebne zainteresowanie.

Po wyjściu z metra głupieje. Nie wiem, gdzie jestem i nie mam pojęcia, w którym kierunku iść. Słońce świeci przeraźliwie. Od razu po wyjściu z zaciemnionego metra zaczynam się pocić. Krople potu spływają mi z czoła, a oczy wyschnięte domagają się kropel nawilżających. Często nie wiedzieć czemu soczewka mi się przesuwa i tracę ostrość widzenia.
Próbuje kupić okulary słoneczne, ale nie mogę, bo zawsze jak podchodzę do stoiska, to otacza mnie grupa mężczyzn i wzbudza to we mnie duży dyskomfort. Odchodzę.

“Czy oni wszyscy przeczuwają, że to mój pierwszy dzień w Delhi i że się denerwuję?” – zaczynam się zastanawiać.

Cały dyskomfort pogodowy mój umysł ignoruje i skupia się, żeby nie panikować i udawać pewna siebie. W takich sytuacjach, kiedy nie wiem, gdzie jestem i w którym kierunku iść Indie bardzo mnie stresują.

Wychodząc z tej nieprawdziwej agencji turystycznej, wyobrażam sobie jak byłoby mi łatwiej podróżować z kimś, szczególnie z kimś, kto się orientuje dobrze w terenie.
Idąc, oddaje się tym marzeniom, gdy nagle…

– hey you ok? the only right Turist Information is on 88 Janpath street – zaczepia mnie młody Hindus. Patrzę na niego, bo wiem, że mówi prawdę.
– yeas I know, but i dont how to get there – odpowiadam
– I am going there half way, you can go with me and later i will explain it to you and you go on your own.
– Ok — odpowiadam, przeczuwając, że mogę mu zaufać.

Po 10 minutach odnajduję informacje turystyczna. Na kawę jednak nie daje się zaprosić. Mam ograniczone zaufanie. Wiem, że może to być jeden z trików, żeby zwabić mnie, tam gdzie chcą.

Niestety, zdarza się tak, że ludzie najpierw udają pomocnych i koleżeńskich, troszczących się o Ciebie, budują zaufanie, a dopiero potem realizują swoje zamiary.

Trzeba być ostrożnym.
Szczególnie gdy się podróżuje samemu.

 [:]

Author: Ola

Pasjonatka podróży i aktywnego stylu życia. Preferuje wyjazdy typu “adventure” w otoczeniu przyrody. W Nowej Zelandii odbyła miesięczny staż raftingowi na górskich rzekach i przez 3 lata pracowała w jaskiniach jako Adventure Cave Guide w Nowej Zelandii w Waitomo, które znane jest z Black Water Rafting. Dłużej przebywała również w Norwegii studiując norweski “outdoor life” oraz pomieszkiwała w Omanie.

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.